niedziela, 6 maja 2018

Zapiekanki z zielonymi szparagami

Sezon szparagowy wystartował. Tzn. szparagi z importu były dostępne już od jakiegoś czasu, teraz można korzystać z polskich plonów :-) Wybranek zaopatrzył nas w trzy piękne pęczki w piątek, więc weekend upływa nam pod znakiem szparagowych posiłków.

Szukając pomysłów na szparagowe dania, najczęściej trafiam albo na szparagi pieczone z różnymi dodatkami (np. z szynką parmeńską, z cytryną i rozmarynem, pod beszamelem, na cieście francuskim), albo na makarony/risotta z dodatkiem tych warzywa (np. risotto z dodatkiem kurczaka i marchewki, makaron ze szparagami, boczkiem i sosem alfredo) albo na szparagi w towarzystwie jajek (np. z omletem, z jajecznymi muffinami, z jajkiem sadzonym, z pastą jajeczną). Rzadziej zdarzają się inne kombinacje, ale nie przestaję szukać - na liście "do zrobienia" mam szparagi w jakimś azjatyckim daniu (prawdopodobnie "stir fry") i w sałatce. A dziś zapiekanki ze szparagami :-)

Zapiekanki to danie kultowe, chyba nie znam nikogo, kto by ich nie lubił. U mnie i Wybranka w domu zapiekanki (zwane "zapieksami") to jedno z częściej pojawiających się "dań", szczególnie, jak na dworze jest zimno i ciemno, a w pracy był ciężki dzień. To też całkiem niezły sposób na wykorzystanie pieczywa, które nie jest pierwszej świeżości.

Gdy byłam dzieckiem, moja Mama robiła zapiekanki dla mnie i mojego rodzeństwa w takim PRLowskim opiekaczu, produkowanym w NRD, czasami można znaleźć to ustrojstwo na Allegro. Mój Tato nazywał je "wulkanizatorkiem" :-)  Zapiekanki z tego opiekacza to jest jedno z moich najsilniejszych i najmilszych gastrowspomnień z dzieciństwa - pamiętam zapach spieczonego sera, chrupanie przypieczonego pieczywa, zajadanie zapiekanek przed telewizorem, w trakcie seansu Smerfów (oczywiście tylko wtedy, gdy Taty nie było w domu, bo Tato nie pozwalał nam nic jeść w dużym pokoju, żeby chociaż jedno pomieszczenie w domu pozostało w stanie "wyjściowym"). Dobrze w domu być z Mamą :-)

Przygotowanie zapiekanek to żadna filozofia, miałam więc wątpliwości, czy w ogóle wrzucać ten przepis na bloga, no ale jednak wrzucam, bo może kogoś zainspirują do takiego wykorzystania szparagów :-) Moja wersja jest bez mięsa, ale można oczywiście dodać jakąś wędlinę.

Zapiekanki z pieczarkami, mozzarellą i szparagami


















Składniki (dla 2-4 osób, w zależności od pojemności żołądka):
  • 2 nieduże bagietki (ale takie raczej polskie niż francuskie; bardzo dobrze nadają się do tego bagietki z piekarni Piwońskich w Warszawie) lub tzw. weki lub bułki paryskie
  • 500g pieczarek
  • 1 duża mozzarella (można też użyć zwykłego sera żółtego, ale mi zależało na mozzarelli, bo ma delikatny smak, a więc nie zdominuje szparagów)
  • 1 pęczek szparagów
  • 1 małą cebulka (u mnie była szalotka)
  • 1 łyżka oleju
  • natka pietruszki (kilka łodyżek)
  • sól i pieprz do smaku
Przygotowanie:
  1. Mozzarellę wyjmujemy z opakowania, odsączamy z płynu, kroimy na plastry, a każdy plaster rozrywamy na mniejsze kawałki (zaczynam od odsączenia i rozdrobnienia mozzarelli, bo niektóre mozzarelle mają w sobie bardzo dużo płynu, a jeśli tego płynu się nie pozbędziemy, na pizzy czy zapiekance może powstać nieapetyczne bajoro)
  2. Pieczarki myjemy i obieramy (jeśli obieracie, nie wszyscy to robią), kroimy na plasterki i wrzucamy na suchą patelnię, żeby odparować z nich wodę
  3. Cebulkę obieramy, drobno siekamy
  4. Gdy woda z pieczarek wyparuje, dodajemy na patelnię łyżkę oleju, wrzucamy cebulkę i chwilę razem podsmażamy
  5. Natkę pietruszki (można oczywiście pominąć, ale dla mnie pieczarki, cebula i natka = best friends forever) drobno siekamy i dorzucamy na patelnię, mieszamy, doprawiamy całą zawartość solą i pieprzem do smaku i zdejmujemy z ognia
  6. Szparagi myjemy, odłamujemy zdrewniałe końce i kroimy na nieduże kawałki (takie, żeby zmieściły się w poprzek na bagietce/wece/bułce paryskiej) - dzięki rozdrobnieniu szybciej się upieką
  7. Bułkę przekrajamy w poprzek, układamy na kratce do pieczenia (takiej z piekarnika) przekrojoną stroną do dołu i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni Celsjusza na 3 min
  8. Po upływie 3 minut obracamy przekrojone bułki na drugą stronę i opiekamy przez kolejne 3 min
  9. Opieczone z dwóch stron bułki wyjmujemy z pieca, na każdej układamy pieczarki (pieczarki można wcześniej zblenderować na masę, którą posmarujecie bułki, ale mi się nie chciało), potem kawałki mozzarelli, a na wierzchu kawałki szparagów, posypujemy odrobiną soli i pieprzu i wstawiamy do piekarnika na ok. 15 min, zmniejszając temperaturę do 180 stopni
  10. Zapiekamy do momentu, aż mozzarella się stopi, a szparagi nieco przyrumienią, utrzymując jednocześnie zielony kolor (khaki nas nie interesuje ;-)
  11. Gotowe zapiekanki serwujemy na ciepło - używanie keczupu nie jest oczywiście zabronione, ale ja sobie podarowałam ;-)
Smacznego :-)

sobota, 5 maja 2018

Naleśniki z pieczarkowo-szpinakowym nadzieniem zapiekane z jajkiem

Odkąd zaczęłam samodzielnie gotować, wypróbowałam całkiem sporo przepisów, z których niektóre były naprawdę skomplikowane. Efekty tych moich starań zwykle były ok - czasami mniej, czasami bardziej, ale ogólnie coś zjadliwego z tego wychodziło (z wyjątkiem sytuacji, kiedy łamałam przepisy, działając wbrew wieloletniej tradycji czy zdrowemu rozsądkowi ;-) Pokonały mnie naleśniki, i to nie jeden raz. Próbowałam wielu przepisów i technik, ale zawsze grono ofiar jest duże. Ostatnio połowa ciasta wylądowała w koszu, bo naleśniki nie chciały odchodzić od patelni - nie wiem, czy to wina eksperymentowania z mlekiem bez laktozy, czy patelni, po prostu się przyklejały, przypalały i rwały przy próbie oddzielenia od spodu patelni. A zależało mi, żeby mieć chociaż 4 sztuki, bo chciałam zrobić danie, które Wam dziś zaprezentuję. Ostatecznie się udało, ale następnym razem poproszę, żeby naleśniki zrobił dla mnie ktoś inny (Wybranek podchodzi do gotowania na większym luzie niż ja, więc pewnie jemu wyjdą bez problemu).

Dzisiejsza propozycja została zaczerpnięta z bloga Pyszności.pl, aczkolwiek jestem przekonana, że wcześniej widziałam ją na którymś z zagranicznych video blogów, natomiast nie mogą znaleźć oryginału, podaję link do polskiego odpowiednika, bo jest na nim dobrze zilustrowany proces przygotowania tego dania. Łatwiej obejrzeć niż zrozumieć to, co zaraz tu nawypisuję ;-)

Danie to nadaje się na śniadanie (szczególnie, jeśli ktoś lubi cięższe śniadania), na lunch, a i na kolację nie będzie złe. Farsz można dowolnie modyfikować, dodając mięsne składniki, warzywa, inne zioła. Możliwości jest wiele. Jest to też sposób na wykorzystanie naleśników, które zrobiliście poprzedniego dnia, ale nie zostały zjedzone, o ile nie dodaliście do ciasta naleśnikowego cukru.

Naleśniki z pieczarkowo-szpinakowym nadzieniem zapiekane z jajkiem



















Składniki (dla 2 osób):
  • 4 duże, niesłodzone naleśniki (przepisu nie podaję, bo nie mam takiego, który mogłabym z czystym sumieniem polecić z powodów opisanych powyżej; dobrze, jeśli naleśniki są raczej cieńsze i elastyczne niż grube i puszyste, żeby nie pękały przy zwijaniu)
  • 250g pieczarek
  • 2 garści młodego szpinaku
  • mała cebulka (u mnie była biała końcówka od zielonej cebulki)
  • 3 jajka
  • tarty parmezan
  • świeża natka pietruszki
  • sól i pieprz do smaku
  • olej słonecznikowy (lub inny dobrze znoszący wysokie temperatury)
Przygotowanie:
  1. Pieczarki myjemy i obieramy (jeśli obieracie pieczarki), siekamy w plasterki i wrzucamy na suchą patelnię, żeby puściły wodę i się w niej udusiły
  2. Cebulę obieramy i drobno siekamy
  3. Gdy z pieczarek odparuje cały płyn, dodajemy na patelnię łyżkę oleju i dorzucamy posiekaną cebulę, chwilę razem smażymy, mieszając od czasu do czasu
  4. Gdy cebula będzie miękka, dorzucamy na patelnię szpinak, mieszamy, do momentu, aż szpinak zmięknie, ale nadal będzie miał ładny, zielony kolor
  5. Zawartość patelni doprawiamy solą i pieprzem (wedle uznania), posypujemy drobno posiekaną natką, mieszamy i zdejmujemy z ognia
  6. Dwa naleśniki układamy na blacie/desce do krojenia obok siebie tak, żeby brzeg jednego nieco zachodził na drugi - miejsce, w którym się łączą, smarujemy rozkłóconym jajkiem, żeby się skleiło
  7. Na naleśniki nakładamy (w poprzek) "ścieżkę" z połowy farszu, smarujemy brzegi naleśników rozkłóconym jajkiem i zwijamy w rulon
  8. To samo robimy z pozostałymi naleśnikami i farszem
  9. Naczynie do zapiekania w piekarniku (ja miałam duże kokilki, ale może być coś innego - jeśli blaszka, wyłóżcie papierem do pieczenia) natłuszczamy olejem
  10. Naleśnikowe rulony zwijamy na kształt ślimaków, miejsce, w którym końcówka rulony zachodzi na ślimaka smarujemy jajkiem, żeby się przykleiła 
  11. Naleśnikowe ślimaki wkładamy do naczynia do zapiekania, tak, aby naleśnik przybrał formę miseczki (z wyższymi brzegami i zagłębieniem wewnątrz), posypujemy startym parmezanem
  12. Naczynie z tak przygotowanymi naleśnikowymi ślimakami wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni Celsjusza i zapiekamy przez 10 min
  13. Po upływie 10 minut wyjmujemy naczynie z piekarnika, na wierzch każdego ślimaka wybijamy ostrożnie jajko, doprawiamy jajko solą i pieprzem i wstawiamy z powrotem do piekarnika (raczej na niższą półkę niż na wyższą - u mnie stało na ok 1/3 wysokości piekarnika) i zapiekamy do momentu, aż białko się zetnie (u mnie trwało to ok 10 min)
  14. Gotowe danie wyjmujemy z pieca, posypujemy drobno posiekaną natką pietruszki i serwujemy (koniecznie na ciepło)
Smacznego :-)