niedziela, 2 kwietnia 2017

Słoneczna polenta na początek wiosny

Wczoraj i dziś pogoda w Warszawie jest przepiękna - cały czas świeci słońce, a temperatura przypomina raczej czerwcową niż z początku kwietnia (wczoraj strofowałam Wybranka za wychodzenie z domu w samym podkoszulku, "bo to przecież nie początek czerwca, tylko kwietnia", po czym sama zagotowałam się w kurtce ;-) W takich warunkach aż prosi się, żeby wyjść z domu, więc dania, które wymagają spędzania "przy garach" wielu godzin raczej nie wchodzą w grę. Pomyślałam więc, że wrzucę na bloga przepis na polentę, który zaczerpnęłam z książki pt. "Włoska wyprawa Jamiego", autorstwa Jamiego Olivera. Zanim sięgnęłam po przepis z książki, przekopałam internetowe przepisy, ale jakoś żaden nie budził mojego zaufania - było sporo przepisów przewidujących gotowanie kaszy na mleku lub na bulionie, a wydawało mi się to mało prawdopodobne z uwagi na prostotę kuchni włoskiej (polenta to danie kuchni włoskiej). Na przepisach Jamiego nigdy się nie zawiodłam, stąd taki autor.

Polenta to danie bardzo proste i szybkie w przygotowaniu, neutralna baza, do której (jak do makaronu) można dodać... cokolwiek. Wystarczy ugotować kaszę kukurydzianą z dodatkiem przypraw (u mnie tylko sól i pieprz), masła (a jak!) i parmezanu, a otrzymamy smaczną podstawę do posiłku w pięknym, słonecznym kolorze. Ja polentę podałam w towarzystwie dużej ilości pieczarek pokrojonych w ćwiartki i podsmażonych na maśle z cebulką, solą i pieprzem, do których tuż przed podaniem dodałam świeżą natkę. Innym razem podałam polentę z sosem mięsno-pomidorowym (a la bolognese) - polentę wyłożyłam na głębokie talerze, a na środku kaszy uformowałam dołek, w którym znalazł się sos. Opcji jest naprawdę wiele - zarówno mięsnych, jak i wegetariańskich. Niestety trudno mi wyobrazić sobie wersję wegańską, bo kasza bez dodatku masła i parmezanu jest raczej mdła...

Polenta z przepisu Jamiego Olivera

















Składniki (moim zdaniem taka ilość kaszy może wystarczyć na 4-6 osób, w zależności od wielkości porcji)
  • 250g kaszy kukurydzianej (ja robię z kaszy kukurydzianej marki Sante, bo łatwo ją dostać)
  • 1,5l wody (Jamie podaje 1,7l, ale ja robię z 1,5 i jest ok)
  • 100g masła
  • 130g startego parmezanu
  • sól i pieprz do smaku
Przygotowanie:
  1. Do zagotowanej i osolonej (zaczęłabym od 1/2 łyżki soli, potem można dosolić) wody, wsypujemy kaszę i gotujemy, często mieszając, aż ziarenka zmiękną, a całość osiągnie konsystencję gęstego kleiku (np. kaszy manny podawanej z sokiem, jaką wiele osób pamięta z dzieciństwa) - mieszanie jest ważne, bo inaczej mogą powstać grudki, które sprawią, że kasza nie będzie miała gładkiej konsystencji
  2. Gdy kasza osiągnie docelową konsystencję, zdejmujemy ją z ognia, dodajemy masło i parmezan, a następnie mieszamy aż rozpuszczą się w kaszy
  3. Doprawiamy do smaku solą (tu ostrożnie, bo woda była osolona, a parmezan również zawiera sporo soli) i pieprzem, a następnie - najlepiej od razu (jak zastygnie w garnku, nie będzie gładka po wyłożeniu na talerz) - wykładamy kaszę na talerze i serwujemy z dodatkami
Jeśli nie zjedzie całej kaszy, możecie wylać ją na duży talerz/naczynie żaroodporne i wystudzić. Gdy kasza przestygnie i zastygnie można pokroić ją w kostkę i wykorzystać do kolejnego dania (np. po podsmażeniu na patelni lub jako dodatek do zupy - kiedyś robiło się takie "kluski" z kaszy manny, można analogicznie wykorzystać resztki polenty).

Smacznego :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz