piątek, 27 grudnia 2013

(Po)świąteczny piernik z rodzinnego przepisu mojej Cioci

Święta, święta i po świętach, a na przepis na świąteczny piernik już raczej za późno ;-) Niemniej jednak może ktoś będzie szukał przepisu na piernik do upieczenia na Nowy Rok albo będzie potrzebował przepisu na piernik na Boże Narodzenie 2014...

Ten piernik jadłam kilkakrotnie u Cioci i Wujka w okresie świąt i bardzo mi smakował. Ciocia piecze ten piernik ze swoją Mamą na święta, to ich rodzinny przepis. Po ubiegłorocznych świętach poprosiłam Ciocię o ten przepis i wykorzystałam go w tym roku. Jest prosty, jedynym "ale" jest fakt, że trzeba go upiec 10-14 dni przed świętami, żeby nabrał odpowiedniego charakteru. Po upieczeniu trzeba go szczelnie opakować i przechowywać w suchym miejscu. Ja swój zamroziłam na 10 dni, bo i tak można piernik potraktować, a po 10 dniach rozmroziłam, przełożyłam powidłami autorstwa mojej Siostry, przetrzymałam w takim stanie jeden dzień, żeby nadzienie "przegryzło się" z ciastem, a następnie udekorowałam rozpuszczoną czekoladą i bakaliami (pistacje, suszona żurawina, suszone morele).

Świąteczny piernik z rodzinnego przepisu mojej Cioci

 
Składniki (na piernik z klasycznej, okrągłej blachy tortowej, wystarczy dla co najmniej 10-12 osób):
  • 1 kostka margaryny (Ciocia używa 250 g masmixu)
  • 5 jajek - oddzielić białka od żółtek
  • 0,5 kg mąki tortowej
  • 1 szklanka + 3 łyżki cukru
  • ¾ szklanki miodu (Ciocia radzi: najlepiej zmieszać sztuczny z prawdziwym z przewagą sztucznego)
  • 3 duże łyżki śmietany
  • 1 łyżeczka sody
  •  przyprawa do pierników (całe opakowanie, u mnie 25g)
  • do dekoracji (wedle uznania): 2 czekolady (u mnie deserowa), bakalie, można też wykorzystać gotowe polewy (ale nie polecam) lub posypki
Przygotowanie:
  1. żółtka i 1 szklankę cukru wkładamy do miski i rozcieramy na puszystą masę (można mikserem na niedużych obrotach)
  2. do żółtek utartych z cukrem dodajemy margarynę i daje ucieramy, do uzyskania gładkiej masy
  3. w osobnym naczyniu łączymy mąkę, sodę i przyprawę do pierników
  4. suchą mieszaninę łączymy z mokrą do uzyskania gładkiej masy
  5. 3 łyżki cukru wsypujemy na suchą patelnię i podgrzewamy do uzyskania karmelu (nie mieszamy łyżką), a następnie dodajemy śmietanę (to jest odstępstwo od przepisu Cioci: u cioci karmel i śmietana nie są łączone, dodaje je się osobno do ciasta, ale ja się bałam, że karmel w kontakcie z zimniejszymi składnikami ciasta mi się zbryli i że w cieście będą kawały karmelu...)
  6. karmelowo-śmietanową masę nieco studzimy i dodajemy do ciasta, do uzyskania gładkiej masy
  7. białka ubijamy na sztywno i dodajemy do masy, delikatnie mieszając białkową pianę z ciastem za pomocą drewnianej łyżki
  8. po uzyskaniu jednolitej masy, przekładamy ciasto na tortownicę wyłożoną papierem do pieczenia lub folią aluminiową (u mnie był papier, a tortownicę dodatkowo wysmarowałam masłem, żeby papier dobrze przylegał)
  9. tortownicę z ciastem wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 170 stopni Celsjusza (grzanie z góry i z dołu, bez termoobiegu) i pieczemy przez ok 1 godzinę i 15 minut (po godzinie można sprawdzić stan wypieczenia za pomocą drewnianego patyczka - jeśli patyczek będzie suchy, oznacza to, że ciasto jest gotowe, a jeśli będzie mokry/oblepiony ciastem, trzeba jeszcze je dopiec; patyczek najlepiej wbijać w najgrubszym miejscu ciasta, u mnie na środku)
  10. po upieczeniu wyjmujemy piernik z piekarnika i studzimy
  11. po wystudzeniu szczelnie pakujemy piernik w folię do żywności i przechowujemy przez 10-14 dni w suchym miejscu (można też szczelnie opakowany piernik zamrozić - ja właśnie tak zrobiłam)
  12. po upływie 10-14 dni odpakowujemy piernik, kroimy w poprzek i przekładamy powidłami śliwkowymi lub inną marmoladą, zabezpieczamy przed wyschnięciem i zostawiamy na jeden dzień do przegryzienia się (ja opakowałam w folię spożywczą i schowałam do lodówki)
  13. następnie dekorujemy: ja rozpuściłam czekolady w kąpieli wodnej i polałam uzyskaną w ten sposób masą wierzch piernika, a następnie (przed zastygnięciem polewy) posypałam go garścią posiekanych pistacji (kupiłam solone, bo niesolone w Polsce trudno dostać, obrałam z twardych łupin, wymoczyłam we wrzątku, zdjęłam skórki, osuszyłam i posiekałam), suszonych moreli i suszonej żurawiny
I gotowe :-) Smacznego!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz